ER33 pisze: ↑23 wrz 2020, 13:14
Nie ma (...)
Osobie pierwszej wierzymy, osobie drugiej nie. Dlaczego, skoro oba ciągi mają to samo prawdopodobieństwo?
Według mnie oczywiście, że jest logika losowości. Prawdopodobieństwo jest tak kluczącą nauka, tak jeszcze nierozgryziona, że na Marilyn coś Savant rzucili się wszyscy ci, którzy ta naukę "tworzyli", profesorowie, matematycy, wszyscy, bo powiedziała coś, co się nie zgadzało z powszechnie przyjęta nauka o prawdopodobieństwie. A jak się okazało nie matematycy mieli rację, tylko Marilyn, która obaliła ich wiedzę i ta naukę o prawdopodobieństwie.
Prawdopodobieństwo rządzi się własnymi prawami i myślę, że nie do końca tymi, które są powtarzane w książkach, które zresztą sobie przeczą.
Prosty przykład, kiedy prawdopodobieństwo samo sobie przeczy. Wszyscy twierdzą, że prawdopodobieństwo wypadnięcia dziś 12345 jest takie samo jak każdej innej liczby. To oczywiście prawda. Ale jednocześnie mówią, że zdarzenia są od siebie zupełnie niezalezne i prawdopodobieństwo jest takie samo jak wypadnięcie każdego innego zestawu liczb. To wyobraź sobie sytuację, kiedy od początku kiedy istnieje totek wypadają codziennie liczby 12345 i żadne inne. Oczywiście nieprawdopodobne. Tu jest zgrzyt całej nauki prawdopodobieństwa, która sobie przeczy: dlatego, że zdarzenia niby są od siebie niezalezne i może wypadać codziennie co chce (nawet to samo od tysiąca losowań), a jednak nie mogą dać jednego punktu na wykresie tak, jakby inne liczby nie istniały, bo biorąc zestaw liczb np. z tysiąca losowań, liczby muszą się ułożyć w dzwon. Jeśli się nie ułożą, to oznacza, że doszło do oszustwa zwyczajnie. Muszą, tak mówi to samo prawdopodobienstwo. A skoro muszą się ułożyć w dzwon, to nie może wypadać tylko jeden zestaw liczb. A skoro nie może wypadać tylko jeden zestaw liczb, to jednak liczby są od siebie w jakiś sposób
zależne i prawdopodobieństwo wypadnięcia 12345 każdego dnia wcale nie jest takie samo, bo inaczej nie istniałby warunek istnienia rozkładu np. dzwona.
Sprzeczność nauki o orawdopodobienstwie jest i myślę, że kwestia (długiego, pewnie nie wiadomo czy za naszego życia) czasu jest, kiedy podważone zostanie elementy tego, czego do tej pory uczą.